wtorek, 26 stycznia 2016

Seattle nocą :)

Witajcie, Każdy weekend staram się spędzać w Seattle, poznawać nowe osoby i ogólnie dobrze się bawić, nie wydając przy tym masy kasy ;) Ferry w dwie strony kosztuje 8,10$,  Jeśli wykupisz 10 przejazdów wyjdzie 65$, co zamierzam zrobić w weekend, taki bilet jest ważny trzy miesiące, więc na pewno wykorzystam ;) Oszczędzając przy tym 15$
Ostatni weekend w sobotę wybrałam się na imprezę wraz z moją meksykańską kumpelą, także AuPair, która mieszka ode mnie rzut kamieniem :-) byłyśmy w Trinity club, było Ok, dużo ludzi, dwie sale jedna większa, druga mniejsza, po 23 wybrałyśmy się bardziej do takiego baru z parkietem do tańczenia, był to bar o nazwie "COWGIRLS" było mega amerykańsko, czy widzieliście film Kojotki? Nie? To musicie zobaczyć. Laski tańczyły na bardzo długim barze, był też byk do ujeżdżania. Co mnie zdziwiło? Amerykańskie laski na imprezie udające seks z nowo poznanym facetem, haha ;) serio, z jednej strony obraz nędzy i rozpaczy a z drugiej było to zabawne. Podoba mi się tu. 
Ok, Ok, uciekając od imprez chciałabym opowiedzieć jeszcze o tym jak wygląda Seattle nocą. Smutno, jak z amerykańskiego smutnego nocnego filmu. Jak wychodzę z terminala ferry, żeby pójść do centrum mijam bezdomnego śpiącego na przejściu, owiniętego w sto różnych rzeczy z dużym skleopowym koszykiem. To trzeba zobaczyć, żeby poczuć o co chodzi, mimo że na filmach widzi się takich bezdomnych, to w realu jest to naprawdę smutne. Seattle jest pełne przerażających ludzi, który na prawie każdym rogu proszą o dolara, żenada. Będąc raz na kawie w starbucksie podeszła do nas kobieta prosząc o pieniądze. Murzyni, którzy krzyczą, po nocy. To nie jest dobry pomysł żeby samemu ruszać w miasto po nocy. Ale w dzień, to zupełnie coś innego.

Uwielbiam nocną przejażdzkę statkiem, widok na Sattle jest nieziemski, zakochałam się!


Kolejny widok ze statku, już bliżej terminalu. Widać Great Ferries Wheel, byłam w poprzednim tygodniu na tym kole, hmm było ok, koło jest wielkie, myślałam, że będę bardziej podekscytowana, ale na tle tych wszystkich budynków wydawało się, że i tak jestem nisko ;) dobra rozrywka na jeden raz.

Nocna Basia w Seattle :)


Space Needle, jak dla mnie wizytówka Seattle, wjeżdzałam na górę, w poprzedni weekend, wtedy, kiedy nie było nocy:)

Na koniec ja i meksykańska AuPair Fabiola. ;))

Pozdrawiam! :)

środa, 13 stycznia 2016

Pierwsze dwa tygodnie w amerykańskiej rodzinie

Witajcie, 
Nie pisałam, bo dużo się dzieje, ciągle coś na głowie. Teraz muszę się uczyć do testu prawa jazdy, co nie jest proste, muszę poznać co niektóre słownictwo. Tak, wiem, że będzie dobrze. Jaka jest rodzinka? Po dwóch tygodniach wydaje się super. Hostka bardziej, host też ok. Pół tygodnia mieszkam z hostką, drugie pół z hostem ale ja z dziećmi cały czas w tym samym domu. Hości się mijają. Wydaje mi się że jest ok dla mnie. 

Jak wygląda mój Scheedule. W poniedziałek pracuje od 1 do 6pm, odebrać małego z autobusu, pojechać razem z małym po starszego i czekać na powrót rodziców. Od wtorku do piątku pracuję rano od 6:20 do 9 i później od 2:30 do obiadu (6-7). Czasami w weekend, ale nie zawsze.

 Ostatni weekend miałam wolny wybrałam się do Seattle, byłam na Ferries Wheel, dużym młyńskim kole, chodziłam po Pike Place Market widziałam pierwszego Starbucksa w USA z kilometrową kolejką i ogólnie zapoznawałam się z okolicą.
W niedziele też byłam w Seattle, ale już z rodzinką, byliśmy w ZOO, wyrobili mi kartę członkowską, bo dzieci lubią tam przebywać :)

Czas leci niesamowicie szybko, jutro będę już moje dwa tygodnie na Bainbridge, :-) To dopiero początek. 
Żyje i mam się dobrze, oraz polecam program Au Pair in America :)
Pozdrawiam :))

czwartek, 7 stycznia 2016

Dzień 3 i 4 - Orientation & Lot do rodziny ;)

Wtorek,
Zaplanowane wykłady od 8:30 do 18:30, tak dobrze widzicie, cały dzień. Tego dnia znacznie większa część była z pierwszą pomocą. O godzinie 16 urwałam się z zajęć z koleżanką, jak za studenckich czasów. Szczerze? Nikt nie zwrócił na to uwagi.. Poszłyśmy na CPN po coś do jedzenia na przeciwko hotelu. Jak pomyślę o tym krótkim tripie, śmiać mi się chce, było.. strasznie zabawnie, wszystko nowe. :)
Środa
Rano o 8 nasze bagaże były już gotowe do odlotu. Rano mieliśmy jeszcze szkolenie, do około 14 z przerwą na lunch około 13:) Około godziny 14 wyruszyliśmy na lotnisko, ja dwie Niemki i dwie Brazylijki. Jedna Brazylijka nie potrafiła powiedzieć ani słowa po angielsku, zastanawiałam się z ddrugą Brazylijką jak się dogadała ze swoją Host Family ;) Koło 15 byliśmy na lotnisku. Pani z obsługi lotniska zrobiła nam check-in w maszynie, poszłyśmy oddać bagaże, trzeba było zapłacić 25$. W samolocie niestety nie mieliśmy wykupionego jedzenia. Super! ;) Kupiłam sałatkę na lotnisku z której w trakcie lotu zjadłam tylko.. sałatę ;) była ble. W samolocie dostaliśmy za free kubeczek wybranego napoju, 3 herbatniki i około 5-10gram orzeszków  Mój lot zaplanowany był na godzinę 18:45 i miał trwać około 6 i pół godziny, tak też było. Bez problemu trafiliśmy do bramki i samolotu:) Przypadło mi miejsce obok chłopaka który nie odezwał się ani słowem i Amerykanki, urodzonej w NYC a mieszkającej w Seattle, była bardzo miła, zamieniłam z nią parę słów.
Seattle
Pół godziny przed lądowaniem patrzyłam na Seattle, na światła które się rozciągały i nie kończyły, coś pięknego, omało się nie popłakałam :D Ok, wylądowałam w Seattle, żeby odebrać bagaż, trzeba było pojechać troszkę pociągiem - trudniej niż w NYC ;) ale spokojnie dałam radę, wyszłam szybciej niż inne dziewczyny z samolotu i tak poszłam za tłumem do pociągu;) Rozglądam się za moim "taśmociągiem"  walizkami i podchodzi do mnie.. Amerykańska Kobieta szpilki, czarny płaszcz, jak  z amerykańskiego filmu i mówi do mnie Basia? Basia? I'm .... Your Host Mum. Ok, to była moja host mum, cudowna amerykańska kobieta. :) Wzięłyśmy mój bagaże, pożegnałam się z dziewczynami, oprócz jednej Niemki, która uważała się za księżniczkę i patrzyła ciągle w sufit i wszystkich miała w dupie. (Moje spostrzeżenia)  Druga Niemka była bardzo, bardzo Ok.
Pierwszą noc spędziłam w Seattle w domu X. Było Ok. :))

niedziela, 3 stycznia 2016

Dzień 2 w USA - Orientation, Nieprzespana noc i Wycieczka do NYC :)

Witajcie :)

Dziś opiszę wam jak wyglądał mój drugi dzień w USA :) Zaczął się od godziny 6 rano.. nie właściwie trwał cały czas bo nocy nie przespałam, nie czułam się zbyt wyśmienicie po kolacji, anyway :) Wykłady zaczęły się w sali seminaryjnej o godzinie 8 rano, nie chciało mi się iść ze względu na samopoczucie, ale myśl że ponad 100 osób da radę, to ja też dam :) W sali seminaryjnej było dość chłodno - większość dziewczyn siedziała w kurtkach, a te z ciepłych krajów nawet w czapkach. Wykłady były troche nudne, lecz niektóre historie mówione przez prowadząca były całkiem interesujące.
Wycieczka do NYC - jakieś parę tygodni przed orientation każdy dostał maila czy chce wziąć w niej udział - ja nie dostałam, albo przeoczyłam .. i nie zarezerwowałam miejsca na wycieczce. Moja rodzina goszcząca nie zapłaciła za wycieczkę - może dlatego, że nie okazałam chęci brać w niej udziału. dodatkowych miejsc nie było zbyt wiele, bałam się, że będąc tak blisko NYC go nie zobaczę, ale udało się, wylosowali mnie :) Wycieczka kosztowała 75$ czy wycieczka była warta swojej ceny, trudno określić - ale ja na pewno nie wybrałabym się na własną rękę do NYC.
Wycieczka trwała od 16 do 23 dostaliśmy jedzenie na drogę, nie za dużo, ale było ok :)
Widzieliśmy z daleka statuę wolności (10 minut)
Byliśmy na Times Square (10 minut)
Oraz wjechaliśmy na Top Of The Rock (około 30 minut to zajęło, a dostaliśmy 15)
Oraz przez te wszystkie godziny w większości podziwialiśmy Nowy Jork zza szyby autokaru :) Więc tak to wyglądało, czas na szybkie zdjęcia i jeszcze szybszy powrót. Wszędzie czekaliśmy na inne dziewczyny, którym zajęło to wszystko więcej czasu. Ludzi w NYC było bardzo wiele.. Nie do opisania, zobaczcie sami.. Tylko parę zdjęć (czas niestety był wielkim ograniczeniem :( :))


CDN :)